wtorek, 1 grudnia 2009

W rumuńskim kotle... Mamałyga.


Mamałyga ze śmietaną i słonym kozim serem.

Podróżując przez Rumunię, pewnego dnia zatrzymaliśmy się około południa, w przydrożnym barze, toczonym szczytami pięknych gór. Świeciło słońce, a pojedyncze chmury zatrzymywały się na szczytach. Chcieliśmy coś zjeść i napić się czegoś ciepłego. Tam właśnie natrafiliśmy na tą wspaniałą potrawę. Jedząc ją mruczeliśmy i wzdychaliśmy z zachwytu na smakiem i prostotą tego przysmaku. Sycące i przepyszne.

Mamałyga (czyli drobna kukurydziana kaszka - do kupienia w supermarkecie) jest bardzo popularnym składnikiem rumuńskich potraw. Najczęściej przyrządzają ją jako papkę, niczym puree ziemniaczane i podają ją z mięsami, warzywami lub serem. Pycha!

W tej knajpce dostaliśmy wersję ze śmietaną (i to jaką!) i słonym kozim serem. Myślę, że tamten ser można zastąpić jakimkolwiek innym, choćby białym, albo typu feta, czy parmezanem nawet. Jestem pewien, że też będzie bardzo dobre. Nie bądźmy wobec siebie tak rygorystyczni - mało realne jest przecież zdobycie rumuńskiego sera z Gór Fogarskich. Zastąpmy go Bryndzą (moja ulubiona wersja), albo Oscypkiem, nawet połączmy je oba! Wszak to Nasze górskie "syry" ;-).

Nie sądzę, by pasowały tu pleśniowce typu Brie, Camembert, czy też kozia rolada, ale taki Rokpol, albo jakiś inny typu Blue też powinien się nadać.


Składniki (na 4 głodne osoby):

0,5 kg Mamałygi
360 ml gęstej kwaśnej śmietany
320 gram sera
1 łyżeczka soli (nie musi być nawet morska!)
0,5 łyżeczki czarnego pieprzu (nie musi być świeżo mielony)


Przygotowanie całej potrawy polega na przygotowaniu Mamałygi. Robi się to tak.

Wsypuję tą delikatną i złocistą kaszkę do garnka razem z łyżeczką soli i trochę mniejszą ilością pieprzu (wedle uznania). Wymieszawszy zalewam całość litrem wrzątku i energicznie mieszam. Stawiam gar na małym ogniu i mieszając obserwuję stan zgęstnienia Mamałygi. Kiedy jest gorąca powinna być miękka, dać się łatwo mieszać i formować. Tak jak choćby puree z ziemniaków. Jeśli jest zbyt gęsta dolewam trochę wrzątku i mieszam. Po 15-20 minutach kaszka powinna być gotowa. Zawsze próbuję, czy jej małe ziarenka są miękkie, czy rozpływa się w ustach i czy jest wystarczająco słona. Jeśli mam ochotę, to dodaję też do niej trochę ziół, wedle uznania.



Nakładam porcję na talerz, na Mamałygę kładę ser(y) i polewam wszystko śmietaną. Idealnym dopełnieniem będzie doskonałe rumuńskie wino Prahova Valley Reserve Merlot (do kupienia choćby w Realu), rubinowe, wytrawne, o pełnym bukiecie, korzenne, z nutą smaku śliwki... Przepyszne.

Voila!
This is it - jak to śpiewał Michael Jackson.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja Odyseja Kuliarna wzięła udział w konkursie na Bloga Roku 2009!

Salve!

Głosowanie zakończone.

Odyseja Kulinarna doszła do III etapu konkursu “Blog Roku 2009″! Wszystkim, którzy mnie wspierali i głosowali na ten blog, bardzo dziękuję!!! Cieszę się, że udało mi się przejść (dzięki Wam) tak daleko!

No i zapraszam wszystkich, rzecz jasna, do czytania...

Tymczasem..., borem, lasem ;-).