niedziela, 17 stycznia 2010

A Ty jak gotujesz jajka na miękko?


Niby taka prosta sprawa, a problem jest odwieczny! Pamiętajmy zatem, że temperatura wrzenia wody jest zawsze taka sama (przy "normalnym" atmosferycznym ciśnieniu)...

Każdy ma swoją wypróbowaną technikę. Ja tej nauczyłem się od Emilii.

Jajka, po przemyciu, wkładam do dobrze osolonej zimnej wody i od chwili kiedy zacznie się gotować odliczam równe 3 minuty. Tak, trzy! Następnie przelewam je zimną wodą przez chwilę, by przerwać proces gotowania. Praktycznie zawsze wychodzą i nie pękają w trakcie gotowania. Mój ojciec ma niby taką samą technikę, ale gotuje jajka na miękko minutę czterdzieści :-). Prawa fizyki te same..., więc to muszą być czary!

Niektórzy do garnka z jajkami wrzucają też zapałkę, co ma sprawić, że nie pękną. Kiedyś tak zrobiłem, ale popękały...

Solić wodę nauczyła mnie moja mama, tłumacząc, że wtedy, po wyjęciu z wody, znacznie łatwiej obrać jajka ze skorupek (szczególnie przy gotowaniu ich na twardo). Słyszałem też, że to mit i wszystko zależy od świeżości jajek - im świeższe tym łatwiej odchodzi skorupka. Jak jest w rzeczywistości, prawdę mówiąc nie wiem :-). Mieszkając w mieście ciężko jest dostać naprawdę dobre i świeże jajka, więc kiedy udaje mi się zdobyć prawdziwe ze wsi, to traktuję je jak skarb największy i łup godny pirata!



 Uwielbiam jak żółtko jest płynne, a białko ścięte i nie ma wokół surowych glutów. Już chyba wolę gdy jest bardziej "na twardo" nawet. Kiedy płynny środek jajka jest gęsty i kleisty wydaje mi się, że znacznie lepiej smakuje. Do tego pachnący i chrupiący chleb, aromatyczne masło, drobna morska sól, świeżo zmielony czarny pieprz...

I kawa. Ze zmielonych dopiero co ziaren. Pachnąca, gorąca, czarna i gorzka. Albo włoskie gęste espresso.

Czego chcieć więcej na śniadanie? Może tylko jeszcze kawałka białego sera i bardzo długiego urlopu, gdzieś na końcu Świata...

Raj w raju.

9 komentarzy:

  1. Widzisz? Znowu trafiles bo mam ochote na jajka na miekko. Zawsze mielismy z Emilia problem z trafnym ich ugotowaniem na miekko;) Zatem jade zgodnie z Twoim planem...
    O efektach wkrotce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiscie, ja wyjalem tuz przed uplywem 3 minut ale efekt pyszny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mamy pierwszą udaną próbę za sobą ;-)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opisałeś moje śniadanie idealne, łącznie ze strukturą mojego ulubionego jajka na miękko:)
    I gotuję w ten sam sposób, tylko bez soli. Nie pękają;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę, w takim razie, spróbować ugotować je bez soli. Rozumiem, że obierasz je ze skorupki bez problemu? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Obierasz na miękko? Ja odcinam tylko czubek jajka (kiedyś czubek obierałam, ale bardzo świeże jajka zawsze obiera się trudniej). Jeśli chodzi o sól, to bywało, że gotowałam z solą i raz pękały raz nie. Chodzi chyba o różnicę temp., żeby gotować na małym gazie, szczególnie gdy jajka prosto z lodówki (u mnie zawsze).
    No to się zrobił jajkowy wykład;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałem na myśli obieranie ze skorupki czubka jajka :-).
    Ja solę wodę nie dlatego, żeby nie pękały, tylko by łatwiej się je obierało. Mam wrażenie, że to pomaga. Jajka też zawsze trzymam w lodowce, ale wkładam je do zimnej wody (gotuję na średnim gazie), więc prawie nie ma ryzyka, że pękną.
    Jajkowy wykład, niczym instrukcja obsługi ;-).
    Pozdrawiam!

    P.S. Czyli świeże jajka obiera się trudniej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też zawsze do zimnej i na średnim/ małym gazie. No, to kwestię jajka na miękko chyba można zamknąć;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba tak :-), ale z drugiej strony to temat-rzeka. Pewnie znalazloby się jeszcze parę osób, które mają swój własny sposób, jak najlepiej je ugtować ;-).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Moja Odyseja Kuliarna wzięła udział w konkursie na Bloga Roku 2009!

Salve!

Głosowanie zakończone.

Odyseja Kulinarna doszła do III etapu konkursu “Blog Roku 2009″! Wszystkim, którzy mnie wspierali i głosowali na ten blog, bardzo dziękuję!!! Cieszę się, że udało mi się przejść (dzięki Wam) tak daleko!

No i zapraszam wszystkich, rzecz jasna, do czytania...

Tymczasem..., borem, lasem ;-).