sobota, 23 stycznia 2010

No comments


Wczoraj wieczorem robiłem sos vinaigrette do sałatki. Jak zwykle wyszło mi go więcej niż chciałem, więc ucieszyłem się, że użyłem do mieszania składników dużego litrowego słoika, który miałem pod ręką. Kiedy już wymieszałem w nim sok z cytryny, ocet winny, sól, musztardę i miód (było tego już prawie pół słoja), zacząłem wlewać wolno oliwę energicznie mieszając sos długą łyżeczką, by składniki się dobrze połączyły, a winegret był gęsty.

Spróbowałem, był na prawdę pyszny i wyrazisty, ale jeszcze kilka kropel oliwy więcej... Kiedy już miałem przestać dolewać, tak energicznie mieszałem, że kolejne stuknięcie łyżeczką o ścianki słoika, wybiło w nim dziurkę tuż przy dnie i praktycznie wszystko mi wypłynęło na blat, fronty szafek, podłogę i spodnie. Uratowałem może z pół szklanki sosu.

Myślałem, że trafi mnie szlag ;-).








4 komentarze:

  1. Kiedys klapalam synowi ( wowczas piecioletniemu) costam costam i zakonczylam siarczystym: bo mnie szlag trafi!
    A dziecina: a jak spudluje?

    Serdecznie wspolczuje utraty pysznego sosu i bodaj bardziej jeszcze sprzatania
    qd

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci są cudownie prostolinijne. Mam nadzieję, że jednak szlag nie trafił ;-). Sprzątania było od cholery, a z utratą sosu muszę jakoś nauczyć się żyć :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie nie wyobrazam sobie takiej straty nie opic przednim winem na pokrzepienie serca... :o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak też, Konrad, zrobiłem ;-).

    OdpowiedzUsuń

Moja Odyseja Kuliarna wzięła udział w konkursie na Bloga Roku 2009!

Salve!

Głosowanie zakończone.

Odyseja Kulinarna doszła do III etapu konkursu “Blog Roku 2009″! Wszystkim, którzy mnie wspierali i głosowali na ten blog, bardzo dziękuję!!! Cieszę się, że udało mi się przejść (dzięki Wam) tak daleko!

No i zapraszam wszystkich, rzecz jasna, do czytania...

Tymczasem..., borem, lasem ;-).