Jutro wylot. już tylko parę godzin i znowu będę podróżował! Jak ja to kocham... Nowe miejsca, ludzie, smaki... I fotografie. dzięki temu czuję, że żyję, że moje życie ma sens. Teraz po raz pierwszy, odkąd prowadzę ten internetowy pamiętnik, będę dodatkowo mógł o tym pisać, co też uwielbiam. Jestem ciekawy, czy mi się uda tak, jak to sobie wyobrażam.
Przed nami podróż może nie wymarzona ale na pewno ciekawa. USA. Nowy
Jork i praktycznie cała Floryda. Jeszcze nie wiemy co uda nam się zobaczyć, ale nie będziemy się nudzić ;-). Nie mogę się doczekać Fort Lauderdale, Key West, The Bahamas, nurkowań, owoców morza, plaż, grillowania, palm, aligatorów, bagien, fauny, flory, przypraw, temperatury, burgerów, argentyńskiej wołowiny, zobaczenia pelikanów i poczucia klimatu rodem z Miami Vice.
Niestety nie odwiedzę mojego przyjaciela Maćka, który mieszka w San Francisco. Następnym razem zrobię to na pewno i sprawdzę, czy papryczki chili, które hoduje i przetwarza, są nadal tak pyszne, jak te, które dał mi ostatnio w prezencie. Rewelacja. Robi je sam i projektuje własną etykietkę. Przetworzył swoje papryczki m. in. na aromatyczny sos i na suchą przyprawę. Nazwał to "Harmonious Pleasures (crafted with venegance at sunrise)" ;-). Tak, to piekielnie ostre przyjemności...
Niestety nie odwiedzę mojego przyjaciela Maćka, który mieszka w San Francisco. Następnym razem zrobię to na pewno i sprawdzę, czy papryczki chili, które hoduje i przetwarza, są nadal tak pyszne, jak te, które dał mi ostatnio w prezencie. Rewelacja. Robi je sam i projektuje własną etykietkę. Przetworzył swoje papryczki m. in. na aromatyczny sos i na suchą przyprawę. Nazwał to "Harmonious Pleasures (crafted with venegance at sunrise)" ;-). Tak, to piekielnie ostre przyjemności...
Idealny dodatek do jednego z moich ulubionych drinków - soku
pomidorowego z łodyżką selera naciowego. Świetny, odświeżający i sycący napój, pozwalający doczekać kolacji bez podjadania, a jednocześnie dodający energii, której tak często mi wieczorem brakuje. Tak jak dziś, kiedy jutro rano musimy wstać i być w pełni sił, albo co najmniej mieć ochotę na następną przygodę.
Jak to robię? Dodaję kilka kropel Maćka "Harmonious Pleasues" do szklani z sokiem pomidorowym, który mieszam łodyżką selera naciowego i też ją przegryzam popijając tego wyśmienitego drinka.
Ot, niesamowita przyjemność, przed wielką radochą ;-).
Do przeczytania w trakcie podróży!
Ot, niesamowita przyjemność, przed wielką radochą ;-).
Do przeczytania w trakcie podróży!
Wpadłam na Durszlaka obczaić nowe blogi i jestem tutaj. I już Ci mówię, co widzę. Widzę... fantastyczne zdjęcia tego tu pomidorowego. Z tą żabą to już w ogóle git. A niżej jakiś omlet widziałam. Idę dalej tym tropem ;)
OdpowiedzUsuńpozdr!
udanej podróży :)
oko
śledziłam Oczkownicę i trafiłam do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńżaba - genialna!
wysokich lotów!
:)
No wiesz Karolu! I jeszcze tak bez pardonu się tym chwalisz? ;) Coś tak czułam, że ktoś mi po piętach depcze ;)Wszystko przez ten śnieg - nie maskuje śladów ;)
OdpowiedzUsuńtoć to powód do dumy a nie wstydu, Oczkownico :)
OdpowiedzUsuńw stadzie zawsze najlepiej :P
:D
Masz rację! Co jak co - ale z Moim Menażerem muszę trzymać sztamę ;))
OdpowiedzUsuńi ja się pozachwycam żabą i tymi cudnymi zdjęciami..
OdpowiedzUsuńpięknych podróży!