niedziela, 14 marca 2010

Harmonious Pleasures


Jutro wylot. już tylko parę godzin i znowu będę podróżował! Jak ja to kocham... Nowe miejsca, ludzie, smaki... I fotografie. dzięki temu czuję, że żyję, że moje życie ma sens. Teraz po raz pierwszy, odkąd prowadzę ten internetowy pamiętnik, będę dodatkowo mógł o tym pisać, co też uwielbiam. Jestem ciekawy, czy mi się uda tak, jak to sobie wyobrażam.


Przed nami podróż może nie wymarzona ale na pewno ciekawa. USA. Nowy Jork i praktycznie cała Floryda. Jeszcze nie wiemy co uda nam się zobaczyć, ale nie będziemy się nudzić ;-). Nie mogę się doczekać Fort Lauderdale, Key West, The Bahamas, nurkowań, owoców morza, plaż, grillowania, palm, aligatorów, bagien, fauny, flory, przypraw, temperatury, burgerów, argentyńskiej wołowiny, zobaczenia pelikanów i poczucia klimatu rodem z Miami Vice.

Niestety nie odwiedzę mojego przyjaciela Maćka, który mieszka w San Francisco. Następnym razem zrobię to na pewno i sprawdzę, czy papryczki chili, które hoduje i przetwarza, są nadal tak pyszne, jak te, które dał mi ostatnio w prezencie. Rewelacja. Robi je sam i projektuje własną etykietkę. Przetworzył swoje papryczki m. in. na aromatyczny sos i na suchą przyprawę. Nazwał to "Harmonious Pleasures (crafted with venegance at sunrise)" ;-). Tak, to piekielnie ostre przyjemności...


Idealny dodatek do jednego z moich ulubionych drinków - soku pomidorowego z łodyżką selera naciowego. Świetny, odświeżający i sycący napój, pozwalający doczekać kolacji bez podjadania, a jednocześnie dodający energii, której tak często mi wieczorem brakuje. Tak jak dziś, kiedy jutro rano musimy wstać i być w pełni sił, albo co najmniej mieć ochotę na następną przygodę.


Jak to robię? Dodaję kilka kropel Maćka "Harmonious Pleasues" do szklani z sokiem pomidorowym, który mieszam łodyżką selera naciowego i też ją przegryzam popijając tego wyśmienitego drinka.

Ot, niesamowita przyjemność, przed wielką radochą ;-).

Do przeczytania w trakcie podróży!

6 komentarzy:

  1. Wpadłam na Durszlaka obczaić nowe blogi i jestem tutaj. I już Ci mówię, co widzę. Widzę... fantastyczne zdjęcia tego tu pomidorowego. Z tą żabą to już w ogóle git. A niżej jakiś omlet widziałam. Idę dalej tym tropem ;)

    pozdr!
    udanej podróży :)

    oko

    OdpowiedzUsuń
  2. śledziłam Oczkownicę i trafiłam do Ciebie :)
    żaba - genialna!

    wysokich lotów!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz Karolu! I jeszcze tak bez pardonu się tym chwalisz? ;) Coś tak czułam, że ktoś mi po piętach depcze ;)Wszystko przez ten śnieg - nie maskuje śladów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. toć to powód do dumy a nie wstydu, Oczkownico :)
    w stadzie zawsze najlepiej :P

    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację! Co jak co - ale z Moim Menażerem muszę trzymać sztamę ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. i ja się pozachwycam żabą i tymi cudnymi zdjęciami..

    pięknych podróży!

    OdpowiedzUsuń

Moja Odyseja Kuliarna wzięła udział w konkursie na Bloga Roku 2009!

Salve!

Głosowanie zakończone.

Odyseja Kulinarna doszła do III etapu konkursu “Blog Roku 2009″! Wszystkim, którzy mnie wspierali i głosowali na ten blog, bardzo dziękuję!!! Cieszę się, że udało mi się przejść (dzięki Wam) tak daleko!

No i zapraszam wszystkich, rzecz jasna, do czytania...

Tymczasem..., borem, lasem ;-).