Metropolitan Museum of Art, The Solomon R. Guggenheim Museum i
MoMA - Museum of Modern Art zrobiły na
nas ogromne wrażenie. W życiu nie widziałem na raz tylu słynnych i
pięknych dzieł sztuki tak znakomitych artystów i malarzy jak: Gauguin,
Picasso, Van Gogh, Cezanne, Monet, Munch, Matisse, Chagall, Duchamp,
Modigliani, Beckmann, Toulouse-Lautrec, Klee, Bosch, Warhol, Seurat, Bernard, Cheret,
Dali, Derain, czy Klimt. To naprawdę robi imponujące wrażenie.
W Metropolitan jest też bardzo wiele pięknych rzeźb. Zachwyciły mnie
dzieła z rejonu Australii, Oceanii i Południowej Ameryki. Figurki
bożków, leśnych duszków i przedziwnych istot... Alegoryczne,
symboliczne, karykaturalne i klimatyczne. Pełne egzotyki i
tajemniczości, śmieszne i budzące grozę, ale zawsze piękne i
zachwycające. Pobudzające wyobraźnię i tęsknotę za oceanem, dżunglą,
piaskiem, słońcem, deszczem i odległymi dzikimi plemionami.
Muzeum Guggenheima samo w sobie jest architektonicznym dziełem sztuki.
Jego zaokrągloną bryłę, nowoczesny kształt i charakterystyczny układ
korytarzy oraz pięter, wewnątrz budynku zaprojektował słynny architekt,
Frank Lloyd Wright. Ciekawa jest spiralna konstrukcja głównego "szybu",
wzdłuż którego rozmieszczone są dzieła artystów. Pochyła i kręta droga
ciągnie się do samego szczytu skąd, można zobaczyć całość wnętrza
budynku. Odchodzą od niej korytarze do pomieszczeń z dziełami słynnych
malarzy i wizjonerów, m. in. do sali z niesamowitymi wariacjami na temat
samego muzeum Guggenheima. Warto je zobaczyć mimo, że jest dosyć małe i
zawiera mocno kontrowersyjne prace.
MoMA, mimo arcydzieł Van Gogha, Gauguina czy Picassa, powaliła mnie na
kolana wystawą twórczości Tima Burtona. To co tam zobaczyłem przyćmiło
mi całą resztę. Zawsze byłem fanem Burtona. Wiele lat temu dziesiątki razy widziałem jego
Batmana i Edwarda Nożycorękiego, uwielbiam m. in. Gnijącą Pannę Młodą
oraz Jeźdźca Bez Głowy. Teraz wręcz chylę czoła przed tym człowiekiem.
Zobaczyłem chyba cały artystyczny dorobek jego życia: szkice, obrazy,
rysunki, projekty do jego filmów, figurki, maski Batman, postać Edwarda
wielkości człowieka, makiety, filmiki. Co za wyobraźnia! Rysunki tak
żywe i szczegółowe, pełne emocji i symboliki. Pochłaniające wręcz. Tak lubię Burtonowską twórczość, bo ma w sobie duży ładunek, tak
bliskiego mi, niepokoju. Mroczne wizje dziecięcego, marzycielskiego
umysłu z pogranicza horroru i magii, pełne dziwolągów i strachów, wesołe
i straszne, makabryczne i groteskowe, magiczne i rzeczywiste zarazem,
realne i fantazyjne, kolorowe i mroczne, pełne kontrastów, tęsknot i
czarów. Wizje Tima Burtona są dla mnie pociągające, rozbudzają wyobraźnię i
dodają natchnienia. Są mi o tyle bliskie, bo nie czuję się, w pewnym
sensie, osamotniony w swej wyobraźni. To było cudowne doświadczenie.
Wróciłbym tam jeszcze raz i poświęcił tej jednej wystawie cały dzień. I poszedłbym znowu na kawę i pyszny pistacjowy sernik z koziego sera do kawiarni na 5-tym piętrze...
Nie trzeba nic mowic... tylko pozazdroscic.
OdpowiedzUsuń